czwartek, 20 stycznia 2011

Bella Mafia (Łódź, Piotrkowska)

typ lokalu: pizzeria z aspiracjami do restauracji
lokalizacja: Łódź, ul. Piotrkowska 20
kuchnia: włoska
poziom cen: niedrogo
subiektywna ocena w skali 1-6: 3
www: Bella Mafia

Pecha mam jakiegoś ostatnio, czy co?
A może 30 minut czekania na kieliszek wina to teraz standard łódzkich restauracji?

Stek w sosie gorgonzola i ten w zielonym pieprzu były praktycznie identyczne, jakby były kiedyś tym samym daniem, doprawionym tylko jednym ostatnim składnikiem na minutę przed podaniem inaczej.

Knajpa pretenduje do miana włoskiej, a z czerwonych win sprzedawanych na kieliszki oferuje wyłącznie CinCin? To chyba jakiś żart.

Obsługa nieprofesjonalna.

Nie jest to może jakieś kompletne dno, ale też nie ma po co wracać.

sobota, 8 stycznia 2011

De Brasil Browar & Grill - Brazilian Steakhouse (Łódź, Traugutta)

typ lokalu: restauracja
lokalizacja: Łódź, ul. Traugutta 3

kuchnia: brazylijska, grill
poziom cen: niedrogo
subiektywna ocena w skali 1-6: 2
www: ?

Brazilian Steakhouse wydawał się być świetnym miejscem na wieczorne piwo i niezobowiązującą kolację w większym gronie. Wydawał się.

Był piątkowy wieczór, nie mieliśmy rezerwacji, ale natychmiast po wejściu obsługa się nami zainteresowała, zabrano okrycia do szatni, mimo że było dość pełno zorganizowano stolik na 10 osób - po pięciu minutach od wejścia już siedzieliśmy wygodnie i składaliśmy zamówienie u miłej pani P. Fakt, dziesięć osób, ale 8 osób zamówiło jedzenie i każdy po jednym napoju - więc wydawałoby się, że jest to do ogarnięcia dla przeciętnej kelnerki. Wydawało się.

Sam lokal dość przyjemny, duży, w ofercie piwa własnej produkcji i dość spory wybór przekąsek i dań z grilla (głównie mięsa, choć w karcie zaplątały się też jakieś sałatki czy krewetki). Głośno, ale na wieczór przy piwie ujdzie.
0:15 zostaje sprzątnięte 9 z 10 nakryć - okazuje się, że nie będą potrzebne.

Przez trzydzieści minut od złożenia zamówienia status jego realizacji nadal nie uległ zmianie. Zaczynamy się niepokoić.

0:30 podano 5 zamawianych sałatek.

0:35 pojawiają się przystawki do jednego z zamówionych dań.

0:35 doniesione zostały 2 (dwa) z zamawianych 10 (dziesięciu) napojów - cola light oraz caipirinha. Czekamy jeszcze na 7 piw i jedną colę zero.

0:40 podano dania dla 6 i 7 osoby. Mamy już 7 (siedem) z 8 (ośmiu) zamawianych dań (ósme niestety nie dotrze w całości już nigdy). Osiem osób nadal nie dostało jeszcze żadnego napoju.

0:45 przemiła pani P. donosi 2 napoje i 3 piwa (na dwie raty, w końcu ma tylko dwie ręce, tak? taca jest wynalazkiem nieznanym bądź nielubianym w Brazilian Steakhouse) i pyta, czy napoje są już w komplecie. Patrzymy na nią z lekkim niepokojem i odpowiadamy, że NIE, mamy 7 napojów na 10 osób, które siedzą przy stoliku - z prostej matematyki wynika zatem, że 3 (trzy) osoby wciąż nie dostały NIC do picia, chociaż zamówienie złożyły 40 minut wcześniej.

0:55 doniesione zostają 3 pozostałe napoje. Dwa przyjęte z umiarkowanym entuzjazmem, trzeci odesłany do kuchni, gdyż pisząca te słowa zdążyła już skonsumować swoje krewetki i lekko się zirytować - cóż, może 55 minut na doniesienie coli z baru to akceptowalny standard obsługi w tym lokalu, nie znam się aż tak na kuchni brazylijskiej.

1:00 - 1:30 - donoszone są kolejne składniki głównego dania (niby tak miało być, że jeden po drugim, ale czy na pewno pierwsze dwadzieścia minut przy sałatkach i kolejne dwadzieścia minut przy puree ziemniaczanym i ryżu, który miał być ryżem z fasolą to zamysł szefa kuchni?).

1:30 prosimy po raz drugi o doniesienie ryżu z fasolą i brakującego rodzaju mięsa. Przemiła pani P. w odpowiedzi przynosi nam zupę fasolową (że niby jak wrzucimy do niej podany wcześniej ryż, to uzyskamy ryż z fasolą?), szaszłyku z kurczaka z papryką nie będzie nam niestety dane skosztować. W międzyczasie na stół wjechały dwa inne, niezamawiane gatunki mięs, więc w sumie jesteśmy na plusie.

Interwencja u szefowej sali (?) przynosi mierne rezultaty.

I szkoda, bo gdyby nie opisana powyżej farsa, to knajpa wypadłaby naprawdę fajnie - dobre piwo i jedzenie (zwłaszcza krewetki i kurczak), przyjemnie luźna atmosfera, ciekawy klimat i rzadko spotykana kuchnia brazylijska plus widoczna troska o detale - nic tylko polecać. Pozostaje mieć nadzieję, że może to jednorazowa wpadka, może akurat epidemia rotawirusa zwaliła z nóg połowę obsługi i to było powodem wszechobecnego chaosu? Jeśli odważycie się to sprawdzić, to będę wdzięczna za info.

Dla sprawiedliwości muszę przyznać, że na pożegnanie dostaliśmy 15% rabatu. Śmiech na sali.

Straszny Dwór (Łódź, Moniuszki)

typ lokalu: restauracja
lokalizacja: Łódź, ul. Moniuszki 1a

kuchnia: europejska, grill
poziom cen: niedrogo
subiektywna ocena w skali 1-6: 1
www: http://www.facebook.com/straszny.dwor

Koszmarne miejsce - dosłownie i w przenośni.

Pierwsze wrażenie - bardzo nieprzyjemny zapach. Jakby dawno nikt tam nie sprzątał. Wystrój bardzo nie przypadł mi do gustu - pajęczyny na ścianach restauracji nie budzą najprzyjemniejszych skojarzeń. Miałam wrażenie, że jest tam po prostu brudno.

Z zamówionych czterech dań dwóch nie było. Polędwiczki w sosie grzybowym smakowały jakby ktoś wytarzał je w całej tablicy Mendelejewa - dawno nie miałam w ustach nic tak chemicznego! Podawanie niewyfiletowanej ryby w półmroku (oświetlenia brak) uważam za mocno ryzykowny pomysł.

Aha, obsługa była bardzo miła. Tylko co z tego?

Nigdy więcej!