niedziela, 25 kwietnia 2010

Locanda (Łódź, Traugutta)

typ lokalu: restauracja
lokalizacja: Łódź, ul. Traugutta 3
kuchnia: śródziemnomorska
poziom cen: makarony 19-48 zł, dania główne 27 - 55 zł
subiektywna ocena w skali 1-6: 7

Fe-no-me-nal-ne miejsce.
Jestem totalnie zachwycona.

Nie wiem, dlaczego nie trafiłam do tego miejsca wcześniej, bo jest to dokładnie to, czego w Łodzi zawsze mi brakowało. Miła, bezpretensjonalna atmosfera wnętrza, sympatyczna, rzeczowa obsługa, rozsądne ceny i absolutnie fantastyczne jedzenie.

Dziś wpadliśmy tam tylko na chwilę w biegu, zdążyliśmy spróbować halibuta w sosie z muli i spagetti z krewetkami w oliwie czosnkowej z chili - oba dania powaliły nas na kolana. Na pewno wrócimy tam niedługo na kompletny posiłek, bo menu wygląda bardzo, bardzo zachęcająco. Sałatki, makarony własnej roboty, pizza, świetnie skomponowane dania rybne i mięsne, wybór win i drinków, a na deser poza klasykami - perełka w postaci lodów bazyliowych podanych z pomidorami gotowanymi w syropie makowym.

Wpisuję na listę ulubionych!





http://www.locanda.pl/

sobota, 24 kwietnia 2010

Sakana again

Z tego wszystkiego w trybie pilnym udaliśmy się do Sakany, ,po Zielonym Chrzanie musieliśmy natychmiast przypomnieć sobie, jak smakuje sushi. I z niekłamaną przyjemnością stwierdzam, że maki z krewetką w tempurze i z grillowanym łososiem, poprawione na deser omletem z łososiem, grzybami i mango wciąż rulez. Yeah.

piątek, 23 kwietnia 2010

Sushi Zielony Chrzan (Port Łódź)

typ lokalu: sushi bar
lokalizacja: Łódź, ul. Pabianicka 245 (Port Łódź)
kuchnia: japońska, sushi
poziom cen: maki od 7 zł
subiektywna ocena w skali 1-6: 3-

Wnętrze w stylu prosektorium, czyli takie, jak lubię najbardziej. Sterylne białe lakierowane stoliki, kolorowe wygodne krzesła, pozytywna energia - szkoda, że to właściwie koniec pozytywów.

Weszliśmy do prawie pustego lokalu, zajęte były dwa stoliki. Kelnerka bardzo miła, uśmiechnięta, podała karty, po chwili wróciła po zamówienie, plus - można wymienić elementy zestawów na inne, choć z komentarzem, że "normalnie tego nie robią".

A dalej już równia pochyła.

Zamówiliśmy po jednej rolce maków na początek. I czekaliśmy na nie DWADZIEŚCIA PIĘĆ MINUT. W pustym lokalu, przypominam, i obserwując DWÓCH kucharzy pracujących przy barze. A może to byli statyści?

Przy czym przez te prawie pół godziny siedzieliśmy przy pustym stoliku, żadnej sałatki w ramach umilenia oczekiwania, nie podano też ręczników do umycia rąk. Po dwudziestu pięciu minutach podano JEDNO (!) z naszych zamówień, pięć minut później drugie. Zastanawiam się, czy może nie mają tam jeszcze skompletowanej zastawy, bo dostaliśmy tylko sushi na deseczkach i małe miseczki do sosu sojowego - deseczki ustawione były na środku stołu, więc chyba przydałyby się jeszcze talerzyki?

No i najgorsze ze wszystkiego - samo sushi było kompletnie nijakie. Ryby mało i kiepskiej jakości, bez smaku. Japoński fast-food i to nie w dobrym znaczeniu tego słowa. Szkoda, zważywszy na fakt, że w Łodzi wciąż nie ma dobrego sushi.



poniedziałek, 19 kwietnia 2010

Satyna (Łódź, Plac Komuny Paryskiej)

typ lokalu: restauracja
lokalizacja: Łódź, Pl. Komuny Paryskiej 5a
kuchnia: europejska
poziom cen: danie główne 25 - 47 zł
subiektywna ocena w skali 1-6: 5

Za Gazetą:
"(...) restauracją, która została otwarta (choć jeszcze nieoficjalnie) pod koniec zeszłego roku jest Satyna. Zajęła wnętrza przy pl. Komuny Paryskiej 5a, w których mieściła się kiedyś La Carousel. Lokal czekał na nowego gospodarza około dwóch lat, a efekt remontu można już oceniać.Satyna to restauracja o przestronnym, ciepłym i jasnym wnętrzu. Na gości czekają miękkie krzesła i głównie czteroosobowe stoliki. W dużych oknach wiszą zasłony, a pod sufitem wykonane z niewielkich kawałków szkła żyrandole. Z głośników sączy się spokojna muzyka, a na dzieci czeka zakątek z zabawkami. "Dobra kuchnia w dobrej cenie" to motto, którym kierują się właściciele restauracji. I rzeczywiście, ceny są przystępne i mieszczą się w przedziale od kilkunastu do kilkudziesięciu złotych za danie. Swoim gościom Satyna oferuje przekąski, zupy, dania rybne i mięsne, pasty oraz desery kuchni europejskiej i fusion. Jest też specjalny zestaw dla najmłodszych."
Wszystko prawda.

Bardzo przyjemnie wrażenia już od wejścia - przestronne, jasne, zachęcające wnętrze, krzesła nie tylko wyglądają na wygodne, ale naprawdę trudno z nich wstać, a obsługa robi wszystko, żebyśmy przestali próbować.

Tylko menu - jakoś nie zachwyciło nas niczym szczególnym - jest owszem, poprawne, ale nie zaskakuje, dość oklepane zestawienia, to samo, co wszędzie. A można było choć jedno danie w każdej kategorii dać inne - i już byłoby lepiej. Bo ileż można jeść śledzika / carpaccio z kurczakiem / stekiem i tiramisu / creme brulee?

W ramach przekąski od szefa kuchni podano pasztet z konfiturą i grzanką (tak, dokładnie ten sam, który dostajemy w Revelo). Z przystawek wybraliśmy owo nieśmiertelne carpaccio z polędwicy wołowej, porcja spora, ładnie podana, ale - no właśnie - polędwica nie do końca rozmrożona. Ot, mała wpadka, ale nie powinna mieć miejsca w tej klasie lokalu. Zachwycił mnie za to sos, z którym podawany był kurczak (dodatkowo faszerowany szynką parmeńską i rucolą) - serowo-grzybowo-orzechowy oraz idące z nim placuszki warzywne - to danie polecam serdecznie (a jest jednym z tańszych, 29 zł). Za to sola była już bardzo zwyczajna - mnie tam przypominała tę rybę w chlebie, którą jadałam w latach osiemdziesiątych wracając z mamą z Uniwersalu na Placu Niepodległości - co jest najwyższą pochwałą, która może zdarzyć się rybie w panierce. Z tym, że wciąż pozostaje ona tylko rybą w panierce. Desery nas nie skusiły, może dlatego, że byliśmy już pełni po uszy. Skończyliśmy tylko Mojito - było takie, jak być powinno.

W Satynie czuje się, że dobre samopoczucie gościa jest priorytetem. Od dbałości o najmniejsze drobiazgi, jak krem do rąk w toalecie czy dodatkowe papierowe serwetki do dania ociekającego oliwą, przez wygodne siedzenia, przyjemną muzykę (za mojego ukochanego Sinatrę od razu dałam im plus) po obsługę, która spełnia wszystkie nasze życzenia.

Na pewno warto się wybrać, choć mam nadzieję, że menu będzie jednak odrobinę podrasowane, bo inaczej szybko się znudzi. Póki co trudno w nim doszukać się deklarowanego "fusion".



http://www.restauracjasatyna.pl/

IQ (Łódź, Forum76)

typ lokalu: restauracja, bistro
lokalizacja: Łódź, ul. Piłsudskiego 76
kuchnia: ?
poziom cen: ?
subiektywna ocena w skali 1-6: ?

No niestety, nie zdążyliśmy.
Mieliśmy dziś w planach lunch w łódzkim IQ, ale przywitała nas tylko smutna kelnerka (rosołem), menu nie ma, nic nie ma, tylko ona i ten rosół. Podziękowaliśmy grzecznie, acz z żalem, bo strona www obiecywała niewiadomoco - a tu rosół.

Może w innych miastach IQ przetrwało?
Wiecie coś?

A miało być tak pięknie...


http://www.iqrestaurant.pl/

piątek, 16 kwietnia 2010

Ganesh (Łódź, Piotrkowska 55)

typ lokalu: restauracja
lokalizacja: Łódź, ul. Piotrkowska 55
kuchnia: hinduska, chińska
poziom cen: danie główne od 15 zł
subiektywna ocena w skali 1-6: 4

Z góry przepraszam - tym razem ocena będzie wyjątkowo subiektywna - bo z kuchni dalekowschodnich zachwyca mnie wyłącznie japońska. Cała reszta już bardzo średnio. Ale spróbujmy.

Wystrój sprawia wrażenie przede wszystkim chaosu. Kolorowo, hałaśliwie i bez ładu. Czyli klimat Indii oddany całkiem nieźle. Muzyka w stylu bollywood, niech będzie.

Jedzenie... czy ja wiem? Głównie tłuste i bez smaku. Nie przekonało mnie. Nie miałam okazji kosztować oryginalnej kuchni indyjskiej, ale bardzo bliską jej - lankijską - i tamte smaki to jednak była zupełnie inna inszość - przede wszystkim wyraziste i aromatyczne, bogate. A tu płasko i mdło.

Na przystawkę zamówiliśmy Veg Samosa(smażone pierożki wegetariańskie)i Paneer Pakora (serek indyjski panierowany w mące grochowej i smażony), całkiem przyjemne. Ale po daniu głównym (Mutton Sizzlers - pieczone kawałki baraniny, cebuli, pomidorów i naanów podanych na gorącej patelni) spodziewałam się więcej. A tu - żylasta baranina, całość niedoprawiona i bez wyrazu. Przepyszne były tylko Garlic Naan (placki z pszennej mąki z czosnkiem) i Garlic Lassi (napój jogurtowy z czosnkiem), ale to zdecydowanie za mało, żebym tam wróciła.

Obsługa miła i kompetentna, chociaż przeszkadzał mi fakt, że nie byliśmy obsługiwani przez tę samą osobą, tylko co chwila podchodził ktoś inny. I kelnerka miała megairytujący zwyczaj poprawiania każdego zamówienia zgodnie z nomenklaturą menu i nazwami oryginalnymi - przez co czuliśmy się jak kompletni ignoranci. Tak trudno jest zanotować, że prosimy o smażone pierożki wegetariańskie, koniecznie trzeba sie upewnić, że ma być Veg Samosa? I żeby raz, ale po każdym zdaniu to samo.

Za całość zapłaciliśmy ponad 100 zł. Dużo za dużo jak na tę jakość jedzenia.

No i tak, jak mówiłam - wyszło kompletnie nieobiektywnie. Z góry przepraszam fanów hinduskiego jedzenia, ale do mnie to kompletnie nie trafia.

www.ganesh.pl

Toscania (Łódź, Piotrkowska)

typ lokalu: pizzeria, bistro
lokalizacja: Łódź, ul. Piotrkowska 102
kuchnia: włoska (?)
poziom cen: pizza od 13 zł, pasta 15-30 zł
subiektywna ocena w skali 1-6: 4

Lokal popularny, bez zadęcia, ciekawy pomysł na wnętrze, wystrój fajnie wkomponowuje się we włoskie widoczki wymalowane na ścianach. Ławki obciągnięte czerwonym skajem, drewniane krzesła - nie jakoś superwygodnie, ale wszystko razem całkiem nieźle gra.

Obsługa... zastanawiałam się, jakiego eufemizmu użyć - może kelnerki stosują permanentny strajk włoski? To by nawet pasowało. Im wolniej będą się ruszać, tym mniej się napracują - a nuż ktoś zniecierpliwiony czekaniem odpuści i pójdzie gdzieś indziej? O, niedoczekanie ich.

Bo jedzenie jest tu naprawdę warte lekkiej (?) irytacji w oczekiwaniu na. Pizza jak pizza, poprawna. Ale pasty! O nie, one nie są ani trochę włoskie. Powiedziałabym, że raczej delikatnie inspirowane włoskim smakiem. Sosy gęste, zawiesiste, kremowe, no i w ilości iście polskiej - czyli do pełna. Plus lekko rozgotowany makaron - czyli wszystko to, co Polacy lubią we włoskiej kuchni, no nie? MNM zachwycony ;)

Polecam zwłaszcza pasty z łososiem, szynką i brokułami lub kurczakiem i pieczarkami w śmietanowym sosie, albo moje absolutnie ulubione spagetti z wołowiną i chili (o dziwo, spagetti nawet czasem udaje się dostać al dente, w przeciwieństwie do tagliatelle). Dla tego ostatniego wracam tu bez marudzenia raz za razem i żadna tam mina kelnerki nie jest w stanie mnie odstraszyć.

Sałatki średnie, braki w jakości nadrabiają ilością.

Wybór win - żaden.
To znaczy niby mają wino, ale i tak nie ma z czego wybrać.

Ot, fajny lokal na lunch albo szybką kolację, można całkiem smacznie i skutecznie zaspokoić głód, choć w prawdziwie włoskie klimaty to nas raczej Toskania nie porwie.

środa, 14 kwietnia 2010

L'Ecru (Łódź Manufaktura)

typ lokalu: restauracja
lokalizacja: Łódź, ul. Karskiego 5
kuchnia: francuska, europejska
poziom cen: drogo!
subiektywna ocena w skali 1-6: 6

Podobno najlepsza łódzka restauracja, przynajmniej za taką chciałaby uchodzić. Na pewno najdroższa ;) Cóż, subiektywnie można sobie myśleć, co się chce, obiektywnie - nie ma się do czego przyczepić. Kuchnia francuska najwyższej próby.

Wnętrze urządzone "na bogato", ale ze smakiem. Miękkie, wyściełane krzesła, długie obrusy, lustra w zdobionych ramach, kryształy. Wszystko w tytułowej kolorystyce ecru. Pięknie, tylko mamy dziwne wrażenie, że goście ubrani w inne barwy psują im wystrój. Albo wtapiasz się w tło, albo odstajesz, ostrzegam lojalnie. Nam się zdarzyło raz przyjechać motocyklem, miałam ochotę wepchnąć swój kask pod stół, żeby nie drażnił wrażliwych na piękno ócz pozostałych gości.

Obsługa - na najwyższym poziomie. Nie ma co zagłębiać się w szczegóły, to są profesjonaliści i doskonale wiedzą, co robią. A do tego zdają się czytać w myślach klientów, co właściwie chyba jest częścią ich treningu zawodowego. Albo powinno być.

Jedzenie... Jesteście głodni? To nie czytajcie dalej.
Oczywiście bułeczki własnego wypieku, z suszonymi pomidorami i jakie tylko, do tego oliwa, masełko i co kto sobie życzy. W ramach czekadełka podano sorbet z ogórków zielonych z kwaśną śmietaną (tak, PRAWIE jak mizeria). Potem zupa krabowa z pół-słonym masłem. Pierożki z burgundzkimi ślimakami i opiekane carpaccio z krewetek podane z Wyborową. Ale co tam, wszystko to przestało mieć znaczenie, kiedy wjechał Stek. Tak, to był Stek przez wielkie S. Z puree ziemniaczanym i czarną truflą. Gdyby mi wtedy zadano pytanie "jedzenie czy seks"... Cóż, powiedzmy sobie szczerze, dzieci by z tego nie było.

Wybór win nie pozostawia nic do życzenia.
Wybór deserów podobnie, klasyczne gaeau au chocolat rozpływa się na podniebieniu, jak powinno się rozpływać. Brakuje tylko kanapy, na której można by uciąć drzemkę po takiej rozpuście.

Tylko cholera, drogo.
Powiedziałabym nawet, że bardzo.
Ale cóż, niektórzy jedzą, żeby żyć - ja odwrotnie.


http://www.lecru.pl/

Hana Sushi (Łódź Grand Hotel)

typ lokalu: restauracja japońska
lokalizacja: Łódź, ul. Piotrkowska 72
inne lokalizacje: Gdynia, Katowice, Opole, Piotrków Trybunalski, Poznań, Warszawa, Wrocław
kuchnia: japońska, sushi
poziom cen: dania główne od 20 zł
subiektywna ocena w skali 1-6: 4

Duże, przestronne, jasne i eleganckie wnętrze, kilka stolików ukrytych w zakamarkach sali, więc można zjeść w kameralnej atmosferze. Bez typowego pływającego baru i przez to trochę bez klimatu, niestety.

Jedzenie poprawne, pyszne zupy w ogromnych porcjach (kto zje prawie litr zupy??) na plus, sushi dobre, ale nie powala.

Na minus - w knajpie zajęte były dwa stoliki, a i tak w ciągu wieczora musiałyśmy dwa razy wstać i szukać kelnerki, żeby domówić wino, ani razu nie zainteresowała się "czy wszystko w porządku".

Drugi minus - koszmarnie niewygodne stoliki bez miejsca na kolana. Serio, bardzo psuje to komfort jedzenia!

Na plus - karta ze zdjęciami każdej pozycji - początkującym amatorom sushi bardzo ułatwia wybór ;)

Nie próbowałam dań kuchni japońskiej, może następnym razem.
O ile będzie następny raz.

http://www.hanasushi.pl/

niedziela, 11 kwietnia 2010

Manekin (Łódź, 6-sierpnia)

typ lokalu: bistro
lokalizacja: Łódź, ul. 6-sierpnia / Piotrkowska 65
kuchnia: naleśniki, sałatki
poziom cen: dania główne od 6,5 do 16 zł
subiektywna ocena w skali 1-6: 6


Za Gazetą Wyborczą:
Naleśnikarnia Manekin została otwarta przy ul. 6 Sierpnia, tuż przy rogu z Piotrkowską i obok Anatewki. To pierwszy w Łodzi lokal ogólnopolskiej sieci, która ma już restauracje w Toruniu, Bydgoszczy i Gdańsku. Każda z naleśnikarni ma swój niepowtarzalny klimat przenoszący gości w inny świat. Łódzka to podróż w czasie o prawie 100 lat. Na ścianach Manekina wiszą czarno-białe zdjęcia związane z historią tramwajów - w Łodzi uruchomiono pierwszą linię w Królestwie Polskim. Są na nich m.in. wnętrze zajezdni i pojazd sunący po pl. Wolności, na którym nie stanął jeszcze pomnik Kościuszki. Umeblowanie lokalu też nawiązuje do tego tematu - jest torowisko w drewnianym parkiecie, front starego tramwaju, krzesła i stoliki wyglądające jak te w szynowych pojazdach, a nawet pantograf nad kuchnią. Z menu Manekina można wybrać jeden z przyrządzonych na kilkadziesiąt sposobów naleśników - wytrawny, na słodko, w postaci lasagne albo spaghetti. Są też zupy, sałatki, napoje, a z alkoholi wino i piwo.

Pierwsze wrażenie - bardzo pozytywne skojarzenia budzi wystrój Manekina - jest klimatycznie, ciepło, jasno i czysto. Lokal rozciągnięty na wzór tramwaju wzdłuż ulicy 6-sierpnia, kilka niewielkich salek daje poczucie intymności, nie tracąc jednocześnie nic z atmosfery typowego bistro. Stoliki dla 1-6 osób, ale swobodnie można dostosować je do potrzeb większej grupy, można zająć całą salkę i mieć ją tylko dla siebie.

Obsługa bez zarzutu - szybka, sprawna i z poczuciem humoru, czyli dokładnie taka, jak być powinna.

W menu wybór kilkudziesięciu rodzajów naleśników wytrawnych, naleśników na słodko, kilku sałatek - naprawdę trudno się zdecydować. Wybieramy w końcu: naleśniki ziemniaczane (!) z nadzieniem z sera, ziemniaków i cebulki, naleśnik z sharmą podany z sałatą lodową i pomidorami, naleśnik z łososiem i twarożkiem, naleśnik z krewetkami i cukinią, naleśnik z fetą, pomidorami i oliwkami. Do każdego wybór z listy sosów ciepłych i zimnych. Wszystkie są doskonałe :) Bardzo sycące, jeden naleśnik z powodzeniem samodzielnie stanowi danie obiadowe.

Nie jest lekko, ale nie możemy sobie odmówić deseru - zamawiamy jeden na 6 osób - naleśnik z porzeczkami i serkiem macsarpone, podany z sosem śmietankowym i lodami waniliowymi. OMG. Rozpływamy się z zachwytu.

Za całość, z napojami, płacimy po 20 zł za osobę.

Ciekawa akcja na dodatkowy plus: http://manekin.pl/bookcrossing.html

Uwagi krytyczne: brak.

Manekin ma swoje restauracje również w Toruniu, Bydgoszczy, Gdańsku i Poznaniu - jeśli jedliście w którejś z nich, dajcie znać jak było ;)

Naprawdę szczerze polecam - świetne miejsce na lunch w tygodniu i w weekend, można usiąść w spokoju nad książką, przemiła atmosfera, doskonałe jedzenie. Tak trzymać.


http://manekin.pl/lodz.html

poniedziałek, 5 kwietnia 2010

Empatia (Łódź, Narutowicza)

typ lokalu: restauracja
lokalizacja: Łódź, ul.
Narutowicza 51
kuchnia: domowa, slow-food
poziom cen: dania główne od 11 do 60 zł
subiektywna ocena w skali 1-6: 6

Sami o sobie piszą tak:

W ciepłym, pachnącym i przytulnym miejscu, możesz zatopić się w smakach, które są ciągłą inspiracją naszych kucharzy...

Większość dostępnych produktów, z których przygotowujemy posiłki pochodzą z gospodarstw ekologicznych.

W myśl "zdrowie jest bezcenne" zastępujemy cukier - fruktozą, proponujemy "dobre" węglowodany, brązowy ryż, mąkę z pełnego przemiału, ciemne pieczywo np.: orkiszowe, oliwę z oliwek.

Aromat ziół zebranych z pól i łąk wieńczy smak naszych naturalnych posiłków.


Miejsce magiczne.
Malutkie, klimatyczne, ciepłe.

Jedzenie jak domowe, duży wybór, właściwie wszystko pyszne - to jedna z naszych ulubionych restauracji, nigdy nas nie zawiedli. Szczególnie polecam schab saute w towarzystwie kapustki zasmażanej (to dla tradycjonalistów), jambalaya też niczego sobie.

W śródmieściu i okolicy przemiła obsługa dowozi jedzenie do domu.

W menu śniadania, dania "na mały głód", makarony, sałatki, dania "na duży głód", desery, koktajle.
A poza menu - kucharz jest gotowy podjąć wyzwanie i przygotować to, na co akurat mamy ochotę.

Cenowo bardzo przystępnie, spokojnie można najeść się za kilkanaście złotych, choć można też spróbować przepiórek ;)

Polecam!



http://www.restauracja-empatia.pl/