piątek, 25 stycznia 2013

Pomodoro (Łódź, ul. Rewolucji)

typ lokalu: pizzeria
lokalizacja: Łódź, ul. Rewolucji 1905 r. 4

kuchnia: włoska!!!
poziom cen: średni

subiektywna ocena w skali 1-6: 6
www: ?

W sumie nawet nie chce mi się wiele pisać, bo jak ktoś robi TAKĄ pizzę, to absolutnie nieważne jest, jaki jest wystrój, obsługa, kolor serwetek czy okolica, wszystko można wybaczyć.

Nie żeby te pozostałe były jakoś nieważne, to zwykła mała pizzeria, wnętrze odnowione niewielkim kosztem, bez szczególnej myśli przewodniej, kącik dla dzieci. Prowadzi ją małżeństwo - Włoch i Polka. On gotuje, ona obsługuje klientów, czuje się domową atmosferę.

Ale pizza! Podobną można zjeść wyłącznie we Włoszech, a i to nie wszędzie. Świeże produkty sprowadzane z Italii (mozzarella!). Pikantna oliwa. Ciasto chrupiące i cieniutkie, rozpływające się w ustach. Poezja smaku.

Przy pierwszej wizycie miałam przyjemność skosztować pizzy z białym sosem, grzybami i olejem truflowym. Dziś sprawdzimy inne.

niedziela, 13 stycznia 2013

5ty smak (Łódź)

typ lokalu: bar
lokalizacja: Łódź, ul. Andrzeja Struga 4

kuchnia: pięciu przemian
poziom cen: niski

subiektywna ocena w skali 1-6: 4
www: http://www.facebook.com/5tySmak

Prawie jak bar mleczny, ale trochę inaczej. Takich miejsc, gdzie można smacznie, zdrowo, tanio zjeść, nigdy dość.

5ty smak oferuje kuchnię wegetariańską, a posiłki przygotowywane są tam w oparciu o filozofię kuchni pięciu przemian. W filozofię nie wierzę, ale jeśli w jej efekcie powstaje smaczne jedzenie, to nie mam absolutnie nic przeciwko.

Na pewno nie jest to wyszukana kuchnia, lokal do takiej nawet nie próbuje aspirować. Proste wnętrze, żywe kolory z przewagą czerwieni, proste stoliki i krzesełka dla gości, kilka wygodniejszych foteli, gdzie przyjemniej będzie zjeść ciastko z kawą. I tylko ta "poezja" na ścianach trochę bruździ - yyyy, to tak na serio...? W sumie zawsze przychodzę tam z własną książką, więc jakoś bardzo mi to nie przeszkadza.

Jedzenie jest proste, bez zadęcia. Przy pierwszej wizycie zamówiłam danie dnia - kapuśniak z prażochami - i wpadłam. Teraz już jem obiad w 5tym smaku zawsze, jak jestem w okolicy. W menu nie ma mięsa, ale wybór wcale nie jest taki mały - zawsze kilka zup (świetny barszczyk czerwony z samosami!), curry warzywne, tofu, kotlety z marchewki, pierogi, placki ziemniaczane, leniwe z cynamonem (mniam!), naleśniki. Do tego kompocik. Na deser ciasto marchewkowe i kawa z kardamonem i cynamonem.

Wracam i wracać będę.
Na ten kapuśniak.

środa, 8 sierpnia 2012

Hot Spoon (Łódź, Manufaktura)

typ lokalu: restauracja
lokalizacja: Łódź, Manufaktura

kuchnia: tajska
poziom cen: średni
 
subiektywna ocena w skali 1-6: 6
www: http://www.hotspoon.pl/


Nareszczie!!!
Uprzedzam, znowu nie będę obiektywna (jakbym kiedykolwiek była, heh), bo kuchnię tajską kocham miłością wielką, jest to absolutnie najlepsza kuchnia świata i kto twierdzi inaczej, ten się nie zna, o.

No więc NARESZCIE, mamy tajską knajpę w Łodzi. I to od razu ze smacznym jedzeniem! Cuda, panie.

Na jakieś 10 wizyt w tej knajpie, osobiście 10 razy zamawiałam pad thaja z krewetkami, który smakował wystarczająco blisko tych, które sprzedają z wózka na Khao San Road, czegóż więcej trzeba? Uwaga! jeśli zamówicie ostry, to będzie OSTRY. Ale jest i wersja łagodna w smaku dla wrażliwszych podniebień. 

Poza pad thajem PODOBNO coś tam jeszcze jest w menu - całkiem fajne spring rolls, curry żółte, zielone i czerwone (mąż próbował i twierdzi, że owszem), kilka sałatek, zupy!, można zamówić tajskie piwo. Wybór może nie jest powalający, ale właściwie nie przypominam sobie, żeby którejś tajskiej potrawy mi brakowało. Kuchnia tajska jest prosta i może przez to - doskonała.

Kucharzą Tajowie - mam nadzieję, że tak zostanie, łącznie z oryginalnymi tajskimi smakami, których nie będzie się próbowało podmienić na polską modłę smakiem "identycznym z naturalnym". Obsługa bez zastrzeżeń, można trafić lepiej lub gorzej. Atmosfera - jak to na rynku w Manufakturze - fajny, tłoczny i hałaśliwy ogródek, wnętrze ciemne, klimatyczne.

Ale to wszystko nieważne.
Ważny jest pad thaj z krewetkami i dla niego wracam tam po raz kolejny, i kolejny, i kolejny.

środa, 8 lutego 2012

Marcello (Łódź, Manufaktura)

typ lokalu: restauracja
lokalizacja: Łódź, Manufaktura

kuchnia: włoska
poziom cen: średnio drogo
subiektywna ocena w skali 1-6: 5
www: http://restauracjamarcello.pl/


Magda Gessler otworzyła jakiś czas temu 3 nowe restauracje w Łodzi, jedną z nich jest Marcello właśnie. Na stronie czytamy:

W restauracji Marcello można zjeść klasyczne domowe, włoskie dania w czarujących nas przyjaznym, niepretensjonalnym, domowym klimatem wnętrzach. Zjeść tu można pasty, pizzę, w tym wyjątkową białą pizzę Magdy Gessler z rukolą, pieczarkami, mozarellą, gruszką, orzeszkami pinii, siekanymi borowikami, ser kozi. Menu Marcello jest bogate w smakołyki a ser parmezan jest pośród nich królem stołu. Autorami kuchni są prawdziwi jak prawdziwki Włosi.

No to sprawdźmy.


Marcello zajmuje lokal po dawnym (nieodżałowanym!) L'Ecru i jeszcze trochę - jest dodatkowa, duża sala po lewej stronie od wejścia, której z L'Ecru nie pamiętam. Wnętrze przyjemne, przestronne, duże. Może stoliki trochę za blisko siebie poustawiane i przez to nie jest kameralnie, ale to akurat gra z klimatem włoskiej knajpy. Na ścianach gwiazdy kina włoskiego, jasne kolory, sympatycznie.




Kelner wskazuje nam stolik, siadamy, zamawiamy. Pada pytanie o aperitif, bierzemy białe domowe wino, bardzo przyzwoite. Oczywiście jest też karta win. Dalej wjeżdżają na stół antipasti do wyboru: grillowane bakłażany, suszone pomidory w oliwie z oliwek, zielone oliwki, fasola, karczochy marynowane (18 zł) - wszystko pachnące i smaczne. Do tego pieczywo - ciepłe, chrupiące, nie wiem, czy pieczone na miejscu, ale na pewno niczego mu nie brakuje. Do tego oliwa i świeży pieprz, i ja właściwie mogłabym nie zamawiać nic więcej ;)

Dania główne: pizza autorska z boczkiem i śliwkami (świetny pomysł! ok. 20 zł) i linguine alla carbonara (22 zł) - równie proste i pyszne. Niby nic wyszukanego, a jednak pizza zaskakuje nietypowym połączeniem smaków, makaron jest, jaki być powinien - sprężysty, gorący, z kremowym sosem. Do tego wino, więcej wina. I jest bosko.


Jedyna wtopa przy deserze - specjalnie nie zamawialiśmy dużo na przystawki i dania główne, żeby zmieścić jeszcze jakąś panna cottę albo inne tiramisu. Niestety, zapytawszy kelnera o wybór deserów usłyszeliśmy, że został tylko... kisiel żurawinowy :/ No trudno. Deserów spróbujemy następnym razem.


Na stronie widzę właśnie menu walentynkowe - ostrygi, carpaccio z truskawkami, polędwica wołowa i krewetki - kusi... Na pewno wrócimy.

czwartek, 20 stycznia 2011

Bella Mafia (Łódź, Piotrkowska)

typ lokalu: pizzeria z aspiracjami do restauracji
lokalizacja: Łódź, ul. Piotrkowska 20
kuchnia: włoska
poziom cen: niedrogo
subiektywna ocena w skali 1-6: 3
www: Bella Mafia

Pecha mam jakiegoś ostatnio, czy co?
A może 30 minut czekania na kieliszek wina to teraz standard łódzkich restauracji?

Stek w sosie gorgonzola i ten w zielonym pieprzu były praktycznie identyczne, jakby były kiedyś tym samym daniem, doprawionym tylko jednym ostatnim składnikiem na minutę przed podaniem inaczej.

Knajpa pretenduje do miana włoskiej, a z czerwonych win sprzedawanych na kieliszki oferuje wyłącznie CinCin? To chyba jakiś żart.

Obsługa nieprofesjonalna.

Nie jest to może jakieś kompletne dno, ale też nie ma po co wracać.

sobota, 8 stycznia 2011

De Brasil Browar & Grill - Brazilian Steakhouse (Łódź, Traugutta)

typ lokalu: restauracja
lokalizacja: Łódź, ul. Traugutta 3

kuchnia: brazylijska, grill
poziom cen: niedrogo
subiektywna ocena w skali 1-6: 2
www: ?

Brazilian Steakhouse wydawał się być świetnym miejscem na wieczorne piwo i niezobowiązującą kolację w większym gronie. Wydawał się.

Był piątkowy wieczór, nie mieliśmy rezerwacji, ale natychmiast po wejściu obsługa się nami zainteresowała, zabrano okrycia do szatni, mimo że było dość pełno zorganizowano stolik na 10 osób - po pięciu minutach od wejścia już siedzieliśmy wygodnie i składaliśmy zamówienie u miłej pani P. Fakt, dziesięć osób, ale 8 osób zamówiło jedzenie i każdy po jednym napoju - więc wydawałoby się, że jest to do ogarnięcia dla przeciętnej kelnerki. Wydawało się.

Sam lokal dość przyjemny, duży, w ofercie piwa własnej produkcji i dość spory wybór przekąsek i dań z grilla (głównie mięsa, choć w karcie zaplątały się też jakieś sałatki czy krewetki). Głośno, ale na wieczór przy piwie ujdzie.
0:15 zostaje sprzątnięte 9 z 10 nakryć - okazuje się, że nie będą potrzebne.

Przez trzydzieści minut od złożenia zamówienia status jego realizacji nadal nie uległ zmianie. Zaczynamy się niepokoić.

0:30 podano 5 zamawianych sałatek.

0:35 pojawiają się przystawki do jednego z zamówionych dań.

0:35 doniesione zostały 2 (dwa) z zamawianych 10 (dziesięciu) napojów - cola light oraz caipirinha. Czekamy jeszcze na 7 piw i jedną colę zero.

0:40 podano dania dla 6 i 7 osoby. Mamy już 7 (siedem) z 8 (ośmiu) zamawianych dań (ósme niestety nie dotrze w całości już nigdy). Osiem osób nadal nie dostało jeszcze żadnego napoju.

0:45 przemiła pani P. donosi 2 napoje i 3 piwa (na dwie raty, w końcu ma tylko dwie ręce, tak? taca jest wynalazkiem nieznanym bądź nielubianym w Brazilian Steakhouse) i pyta, czy napoje są już w komplecie. Patrzymy na nią z lekkim niepokojem i odpowiadamy, że NIE, mamy 7 napojów na 10 osób, które siedzą przy stoliku - z prostej matematyki wynika zatem, że 3 (trzy) osoby wciąż nie dostały NIC do picia, chociaż zamówienie złożyły 40 minut wcześniej.

0:55 doniesione zostają 3 pozostałe napoje. Dwa przyjęte z umiarkowanym entuzjazmem, trzeci odesłany do kuchni, gdyż pisząca te słowa zdążyła już skonsumować swoje krewetki i lekko się zirytować - cóż, może 55 minut na doniesienie coli z baru to akceptowalny standard obsługi w tym lokalu, nie znam się aż tak na kuchni brazylijskiej.

1:00 - 1:30 - donoszone są kolejne składniki głównego dania (niby tak miało być, że jeden po drugim, ale czy na pewno pierwsze dwadzieścia minut przy sałatkach i kolejne dwadzieścia minut przy puree ziemniaczanym i ryżu, który miał być ryżem z fasolą to zamysł szefa kuchni?).

1:30 prosimy po raz drugi o doniesienie ryżu z fasolą i brakującego rodzaju mięsa. Przemiła pani P. w odpowiedzi przynosi nam zupę fasolową (że niby jak wrzucimy do niej podany wcześniej ryż, to uzyskamy ryż z fasolą?), szaszłyku z kurczaka z papryką nie będzie nam niestety dane skosztować. W międzyczasie na stół wjechały dwa inne, niezamawiane gatunki mięs, więc w sumie jesteśmy na plusie.

Interwencja u szefowej sali (?) przynosi mierne rezultaty.

I szkoda, bo gdyby nie opisana powyżej farsa, to knajpa wypadłaby naprawdę fajnie - dobre piwo i jedzenie (zwłaszcza krewetki i kurczak), przyjemnie luźna atmosfera, ciekawy klimat i rzadko spotykana kuchnia brazylijska plus widoczna troska o detale - nic tylko polecać. Pozostaje mieć nadzieję, że może to jednorazowa wpadka, może akurat epidemia rotawirusa zwaliła z nóg połowę obsługi i to było powodem wszechobecnego chaosu? Jeśli odważycie się to sprawdzić, to będę wdzięczna za info.

Dla sprawiedliwości muszę przyznać, że na pożegnanie dostaliśmy 15% rabatu. Śmiech na sali.

Straszny Dwór (Łódź, Moniuszki)

typ lokalu: restauracja
lokalizacja: Łódź, ul. Moniuszki 1a

kuchnia: europejska, grill
poziom cen: niedrogo
subiektywna ocena w skali 1-6: 1
www: http://www.facebook.com/straszny.dwor

Koszmarne miejsce - dosłownie i w przenośni.

Pierwsze wrażenie - bardzo nieprzyjemny zapach. Jakby dawno nikt tam nie sprzątał. Wystrój bardzo nie przypadł mi do gustu - pajęczyny na ścianach restauracji nie budzą najprzyjemniejszych skojarzeń. Miałam wrażenie, że jest tam po prostu brudno.

Z zamówionych czterech dań dwóch nie było. Polędwiczki w sosie grzybowym smakowały jakby ktoś wytarzał je w całej tablicy Mendelejewa - dawno nie miałam w ustach nic tak chemicznego! Podawanie niewyfiletowanej ryby w półmroku (oświetlenia brak) uważam za mocno ryzykowny pomysł.

Aha, obsługa była bardzo miła. Tylko co z tego?

Nigdy więcej!